Już dziesiątki tysięcy osób skusiły się na powrót do czasów, gdy internet był nieco prostszy.
Świat był kiedyś prosty. Człowiek słuchał Klaxons, MGMT i The Ting Tings i umawiał się na imprezę z ich hitami w stołecznej Jadłodajni Filozoficznej przez Myspace’a. Jeśli większość tych słów nie mówi wam za wiele, to chyba nawet dobrze.
Założony w 2003 roku przez Toma Andersona i Chrisa DeWolfe’a serwis społecznościowy był swego czasu jednym z najpopularniejszych tego typu wynalazków. Łatwy dostęp do muzyki na profilach poszczególnych wykonawców oraz duże możliwości customizowania swojego profilu stanowiły wabik dla milionów użytkowników. Wraz z dominacją Facebooka i Twittera, z końcem pierwszej dekady XXI w. Myspace stopniowo się wyludniał. Serwis, w odświeżonym kształcie istnieje do dzisiaj – cieszy się jednak marginalną popularnością.
Nostalgiczne walory Myspace’a postanowił wykorzystać młody niemiecki programista. 18-letni An w czasie lockdownu, w ramach szlifowania swoich umiejętności postanowił odtworzyć serwis w jego oryginalnym kształcie. Użył do tego celu screenshotów oraz wszystkich informacji, które był w stanie znaleźć. Efektem jest Spacehey – replika kultowej platformy. – Miałem tylko kilka lat, gdy Myspace był popularny. Nigdy go nie używałem. Natomiast, słyszałem o nim dużo od starszych znajomych. Doszedłem do konkluzji, że dzisiaj nie ma w internecie miejsca, w którym można być tak kreatywnym – mówi An w wywiadzie dla Vice.
Jak widać, nie tylko 18-latek jest tego zdania. Spacehey wystartował 29 listopada 2020 roku. W chwili pisania tego artykułu jest już na nim ponad 60 tysięcy osób. Przez ostatnią dobę, po tym jak serwisem zainteresowały się media, liczba użytkowników zaczęła jednak rosnąć lawinowo. Kwestią kilkudziesięciu godzin jest zapewne przekroczenie progu 100 tysięcy kont. Spacehey znajdziecie tutaj.
To co, poklikamy?